niedziela, 24 listopada 2013

Nareszcie o koronach

Bolesław Chrobry wg Matejki
Więzi między ludźmi tworzą nie tylko wspólne przeżycia, wzajemna pomoc, wspomnienia o ważnych wydarzeniach, ale i namacalne przedmioty, które są dowodem czasów minionych. Z wiekami takie przedmioty stają się dla narodów "święte", tą świętością historyczną, świętością potęgi i siły. Kto wierzy, do tej świętości dodaje jeszcze świętość od Boga płynącą, bo przedmioty te mają być świadectwem namaszczenia na władcę określonego narodu. Takie namaszczenie zaś zobowiązuje nie tylko do służenia narodowi, ale i ziemi samej, która przez Boga temu narodowi została dana pod opiekę.
Nasza historia jest świadectwem tego, że nie każdy władca przejmował się w taki sposób ciężarem, który spoczął na jego skroniach w postaci królewskiej korony.
Ale zacznijmy od początku.
Królów, a raczej władców panujących i jednoczących lud Polan mieliśmy od tak dawna, że czasy te giną w mrokach dziejów, częściowo zawierając się w legendach przekazywanych przez pokolenia.
Mieszko II Lambert
Przez tysiąc lat od narodzenia Chrystusa, różnymi kolejami, wiara chrześcijańska rozprzestrzeniała się po Europie budując lepszą lub gorszą więź pomiędzy kolejnymi państwami przyjmującymi nową wiarę.
Koniec pogaństwa oznaczał równocześnie koniec bycia wrogiem lub potencjalnym kandydatem do nawracania - słowem lub mieczem.
Dlatego istotnym krokiem w historii Polski był zjazd w Gnieźnie, na którym w tysięcznym roku spotkali się władca Polski, Bolesław i Otton Rudy, który przyjechał do grobu świętego Wojciecha, by załatwić swoje prywatne interesy. Historia uczy nas o wielkiej przyjaźni cesarza do naszego władcy, w wyniku której nasz władca otrzymał cesarski diadem, osobiście mu na skronie włożony przez Niemca.
Czy prawdziwa przyjaźń Ottona dla Bolesława miała miejsce, tego się nie dowiemy. Faktem jest, że Otto Rudy bardzo zabiegał o poparcie naszego władcy dla tworzonego przez niego wielkiego cesarstwa do którego miały być dołączone Galia. Italia, Germania i Słowiańszczyzna, a każdy z władców wymienionych prowincji miał podlegać cesarzowi. Kolejnym darem dla naszego władcy była kopia włóczni świętego Maurycego, o której pisałam wcześniej.
Wracając do otrzymanej korony, która stała się dla świata dowodem uznania władzy Bolesławowej.
Bolesław Szczodry zwany Śmiałym
Jedni mówią, że to otrzymana w prezencie korona została użyta 25 lat później podczas uroczystej koronacji Bolesława na króla Polski, inni są zdania, że na tę okazję wykonano nowe nakrycie królewskiej głowy. Tą samą koroną został koronowany jeszcze następca  pierwszego króla Mieszko II Lambert, a dla jego żony Rychezy wykonano prawdopodobnie kolejną koronę.
Faktem jest, że pierwsze polskie regalia zostały wywiezione do następcy cesarza Ottona III - Konrada II i tam ślad po koronie króla zaginął. Korona królowej została jej zwrócona, a po jej śmierci włożono ją do grobu. Jednak kiedy po latach został zburzony kościół Panny Marii ad Gradus (w Kolonii), w którym była pochowana i pochowano ją powtórnie w kolońskiej katedrze, tam korona z jej grobu została skradziona. Wiadomo, że do regaliów królewskich należało drewniane berło z kryształową kulą, jednak nawet po niej ślad zaginął.
Przemysław II
Nasz kolejny władca Kazimierz Odnowiciel nigdy nie doczekał się koronacji. Następne insygnia królewskie wykonano więc dopiero w 1076 roku dla Bolesława II Szczodrego (Śmiałego). Oprócz korony królewskiej w skład nowych insygniów weszły jeszcze dwie srebrne korony (prawdopodobnie jedna króla, druga królowej) i berło.
Po latach rozbicia dzielnicowego kolejnym królem, który koronował się koroną Bolesława Śmiałego był Przemysł II w roku1295 i Wacłąw II w 1300 roku.
W roku koronacji Przemysła II do insygniów dołączono również jabłko królewskie.
Wacław II
Wszystkie te insygnia zostały wywiezione do Pragi przed koronacją Ryksy Elżbiety (córki Przemysła II) w 1303 roku. Zostały skradzione wraz ze skarbcem Przemyślidów w 1310 roku przez zdetronizowanego króla czeskiego Henryka Karynckiego. Zrabowanych insygniów nigdy nie odnaleziono.

Na wszystkich grafikach wykonanych przez Jana Matejkę znajdujemy korony o kształcie właściwym dla danego okresu historycznego.

Kolejną koronę wykonano dla Łokietka...
c.d.n.

2 komentarze:

  1. Pozwolę sobie zacytować niezrównanego mistrza Szymona Kobylińskiego, autora książki "Tajemnice pocztu Matejki": "... Matejko, nie raz i nie sto, będąc niezwykłym wręcz erudytą kostiumologii, stosował wiele anachronizmów, mnóstwo zamierzonych nieścisłości, a to z bardzo interesującej przyczyny. Otóż będąc typowym reżyserem swoich dzieł (vide Szypowska), postępował avant la lettre sposobem realizatora mądrych filmów, gdy sięgał nie tyle po autentyczny, muzealny rekwizyt, ile po (wynikły z gruntownej wiedzy!) przedmiot taki, który umiał wywołać we współczesnym widzu odpowiednie skojarzenie treściowe.."
    Wspólcześni mu krytycy jego twórczości zarzucali mistrzowi brak wiedzy, pomieszanie z poplątaniem, gdy w "Bitwie pod Grunwaldem" rycerza ubrał w końska zbroję, a Witolda w babski czepiec. W jego poczcie takich elementów "niehistorycznych" jest mnóstwo. Niektóre były, ale nie w tym momencie. Innych nie było wcale (berło królowej Bony).
    Tak więc nie brała bym Matejkowskich koron za wzorzec. Poza tym uwielbiam Matejkę! Również za to, że był na swój sposób satyrykiem i prześmiewcą.
    Polecam wymienioną wyżej pozycję. Wspaniała lektura: tematyka i cudowny język Kobylińskiego!

    OdpowiedzUsuń
  2. U mnie w "Tajemnicach pocztu.." kartki już wytarte i zaużywane. Jednak jeżeli samodzielnie przyjrzymy się koronom, które włożył na głowy naszych królów, to łatwo dojdziemy do wniosku, że nie pomieszał epok, że ich wygląd zgodny jest z ogólnymi nurtami artystycznymi danej epoki i z możliwościami technologicznymi złotników w określonym okresie historycznym. Materiału do porównań jest sporo. Zrobił w swoim poczcie na pewno kilka przekłamań lub psikusów - np. włożył koronę na skronie Kazimierza Odnowiciela. Jednak książętom z okresu rozbicia dzielnicowego konsekwentnie malował czapki, berety i inne nakrycia nie będące koronami, a kształtem do korony nawiązujące lub przynajmniej przydające dostojeństwa książęcej postaci.
    Wpis mój nie pocztu matejkowskiego dotyczy, a losów naszych regaliów.
    Matejko sam w sobie tematem - rzeką jest...

    OdpowiedzUsuń