czwartek, 26 września 2013

Przynajmniej zepsuć

Poszukiwania Tytusa trwają, jednak to szukanie igły w stogu siana. Pozostaje mi wiara w koci instynkt (i 9 żyć) oraz słynne umiejętności znajdowania drogi.
Jednak dziś zapuściłam się w leżącą nieopodal dolinę rzeki Ślepiotki.
Pisałam już dawno, ze moja wieś /dzielnica Katowic, starsza od obecnego miasta o jakieś 800 lat/ leży pomiędzy dwoma (kiedyś) uroczymi rzeczkami: Mleczną i Ślepiotką.
Rzeczki te już dawno zanieczyszczone przez zdobycze cywilizacji (kanalizacja w domach) straciły swoją atrakcyjność. Dodatkowo rozległe koryto Ślepiotki na terenie miasta zarosło krzaczyskami i zostało zaśmiecone.
Kilka lat temu część tej malowniczej doliny została poddana rewitalizacji. Jest to cudowna ostoja ptaków i zwierzyny wcinająca się w ludzkie osiedla, dodatkowo pozwalająca zwierzętom leśnym wędrować do kolejnych obszarów leśnych, bez stykania się z ludźmi.
Po wykonaniu prac umożliwiających swobodne poruszanie się nad malowniczą rzeczką (dziś już mniej zanieczyszczoną) ustawiono przy żwirowych alejkach plansze ukazujące i opisujące ptaki, zwierzęta i rośliny, które można na udostępnionym terenie podziwiać. Poznieważ padało nie zrobiłam własnych zdjęć, ale posłużę się tymi ze strony miasta.
Wszystkie tablice, których dosięgają kamienie z góry skarpy są uszkodzone i nadtłuczone.
Ot, kolejny popis bezmyślności naszej młodzieży - nie da się zupełnie zdemolować (zrobione solidnie), to przynajmniej trzeba zepsuć...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz