środa, 13 lutego 2013

Lustro

Lustereczko, powiedz przecie...
Każdy to zna.
Jedna zła i brzydka baba przychodziła przekonać się, że jej czary działają i zmieniają rzeczywistość, na taką, jaką chciała widzieć. Na taką, która dawała zadowolenie.
Każdy chciałby, by lusterko potwierdzało jego spodziewania.
No i mamy.
Mamy w domach takie lustereczko, które odbija rzeczywistość.
Siadamy przed nim, by zobaczyć piękny kraj, bogactwo, zwycięstwa, sukcesy naszych polityków.
To wszystko, co potwierdzi nasze bezpieczeństwo, spokój.
Nawet, gdy czasami coś nam nie daje spokoju, gdy słyszymy niepokojące wiadomości, siadamy przed domowym lustrem i zapadamy w błogi letarg.
Nic złego się nie stało.
Nic złego się nie stanie.
Nawet, gdy słyszymy straszne wiadomości, gdy kolejna "mamamadzi" zrobi rzeczy straszne, możemy spokojnie odetchnąć - wszystko jest pod kontrolą, jak w każdej bajce: sprawiedliwości stanie się zadość, a stosowne służby będą jeszcze pilniej wypełniać sprawozdania, tabelki i statystyki.
Wszystko pod kontrolą. Pełny spokój.
Nawet, gdy widzimy, że wokół nie ma już hut, kopalń, stoczni czy innych działających do tej pory fabryk, gdy kolejny sąsiad zostaje bez pracy, siadamy w fotelu i wypowiadamy po raz kolejny "lustereczko powiedz przecie, że nic złego nie dzieje się na świecie".
I lustereczko wypowiada: wzrost gospodarczy, kolejne dotacje, rozwój i sukces.
Czasami widzimy koło siebie biednych, opuszczonych i chorych.
Należałoby coś z tym faktem zrobić.
To jednak wymaga wysiłku i podniesienia siądźki z fotela.
Lustereczko tak skutecznie zaspokaja naszą potrzebę miłosierdzia i dobroczynności.
Raz w roku, cały dzień możemy się napawać dobroczynnością lepiącą na prawo i lewo foliowe serduszka. Szkoda, że lustereczko nie powie już o dobroczynności, która wymaga wysiłku, o ludziach, którzy ruszyli się i własnymi rękoma, wysiłkiem i pieniędzmi robią o wiele więcej dobrego. Nie dostają jednak darmowego czasu antenowego.
Ale takie informacje mogłyby wybić nas z błogiego letargu. Jeszcze przykład mógłby pobudzić nas do działania. Jeszcze moglibyśmy chcieć zmienić rzeczywistość.
A mamy przecież tkwić w słodkim śnie o sukcesie.
Patrzymy w lustereczko, które pomaga nam zapaść w wymarzony błogostan. Czasami coś nas uwiera, coś nie pasuje. Jakiś cień wątpliwości sieje niepokój, że to chyba dla idiotów, że poziom jakiś niski, że nawet teleturnieje nie wymagają wiedzy. Że wszystko musi być medialne, łatwe do przyswojenia, papkowate do łatwego strawienia. Najlepiej odwołujące się do takich emocji, by trudno było się oderwać. Że emocje są ważniejsze niż rzeczywistość.
Lustereczko stwarza nam ułudę świata, który za oknami toczy się swoim brutalnym, realnym, okrutnym torem.
Miliony są tak zależne od lepkiej papki sączącej się w oczy i uszy, że nie potrafi zwrócić się do realnego życia. Nie chce otworzyć oczu na świat realny.
Dowiadujesz się, że okradziono nas na grube miliardy, że może jakiś samolot spadł niekoniecznie z własnej woli, że będziesz płacić za zachcianki tych z pierwszych stron gazet, że unika się wyjaśniania spraw problematycznych, nie docieka się prawdy.
Burzysz się, że się na to pozwala. A Ty? Zrobisz coś? Nie? To TY pozwalasz.
Usprawiedliwiasz się bezsilnością,
Ale dlaczego? Skoro i tak znów poprosisz: "Lustereczko, powiedz..."
Usiądziesz spokojnie i będziesz patrzeć w odbicie rzeczywistości - trochę krzywe - tu pomniejszy, tu powiększy, prawdy nie powie - ale nadal to będzie rzeczywistość jaką stwarzasz.
Oburzasz się na tych, co kradną miliardy?
Popatrz na siebie, lub ludzi, z którymi przyszło Ci pracować.
Dokoła każdy coś wynosi z pracy, załatwia "taniej", po znajomości, poda nieprawdziwe dane o sprzedawanej rzeczy, wciśnie złom zamiast pełnowartościowego towaru, doda szkodliwych składników - bo są dozwolone (szkoda, że szkodliwe).
Znam człowieka, który całe życie twierdził, że dzień bez wyniesienia czegoś z pracy. jest dniem straconym. Należy wynieść chociaż spinacze, kilka kartek... To był bardzo dobrze zarabiający inżynier na ważnym stanowisku. Oburzył się, gdy powiedziałam, że to zwykła kradzież. Dla niego to był dowód operatywności i zaradności.
Lustereczko pokazuje tylko naszą rzeczywistość, którą tak wygodnie jest oglądąć.
Bez wysiłku, bez dylematów i co ważne bez konieczności działania.
Zapadamy w stresującą nirwanę - bo ma być uspokojeniem i radością, a jednak nieustannie coś nas uwiera, wytrąca z równowagi.
Jak "wańki-wstańki" usiłujemy powrócić do stabilnej pozycji powtarzając jak mantrę "nic się nie stało".
I dlatego dzieje się coraz więcej i coraz gorzej.
Nie kradniesz? No to pozwalasz żeby robili to inni.
Nie oszukujesz? To nie pozwalaj na to sąsiadowi.
Masz wątpliwości? Dociekaj prawdy.
Czujesz się bezsilny - szukaj innych - razem możecie coś zrobić.
Spójrz na w prawdziwe lustro i nazwij swoje uczynki po imieniu - powiedz: kradłem, zamiast "organizowałem", powiedz: kłamałem - zamiast "kombinowałem", powiedz: używałam życia, zamiast "mam prawo do mojej macicy", powiedz: byłem obojętny - zamiast "a co ja mogę..."
Kłamstwo powtarzane przez miliony i dla milionów nie stanie się prawdą.
Oczywiście zawsze możesz usiąść przed lustereczkiem i upewnić się, że wszystko jest piękne na tym świecie.



2 komentarze:

  1. Ja wiem, wiem o czym piszesz, ale i tak to napiszę - chciałabym mieć takie lustereczko coby mi odpowiadało na pytanie "powiedz przecie co dobrego na tym świecie", żeby mi napełniało szklankę do połowy, wiesz...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ mamy takie lustereczko - tylko, jak zwykle, to dobre wymaga nieco trudu i własnych działań. To lustereczko nazywa się komputer i łączy nas z całym światem - także tym dobrym. Tam dowiesz się o rzeczach, z których możesz być dumna. Trzeba tylko wyłączyć ten szklany zamulacz na pilota, który sączy nam w uszy kłamstwa, wstyd i zło.

    OdpowiedzUsuń