Oczywiście nie zaniechałam całkowicie zakupów - wszelka rozmaitość zawsze jest atrakcją. Jednak chleby kupowane, by nie wysychały, są mrożone. Pokrojone w kromki wkładam w worku do zamrażalnika, lub w zależności od gatunku pieczywa rozkładam do mniejszych woreczków po kilka kromek. Rozmraża się tyle, ile akurat potrzeba. Ponieważ najłatwiej w maszynie upiec chleb pszenny, te zjadane są dość często. Na okrasę mieszka z nami Pan Zakwas, który pomaga piec chlebki niezwykłe i bardziej czaso- i pracochłonne, ale za to wyróżniające się cudownym smakiem.
Potrzeba jeszcze dobrej mąki. Bez mąki dobrej nie ma dobrych wypieków. Do nas Mąka przyjeżdża z Młyna w Nowym Sączu, a mąki ze sklepu mówią do niej "szefowo". Teraz szukam jeszcze dobrej mąki żytniej, by sobie urozmaicić wypieki.
Pan Zakwas ma już ponad rok i miewa się coraz lepiej. Była już taka chwila, że wydawało się iż należy go spisać na straty, ale zebrał się w sobie i trwa. Pielęgnowany, nieomal głaskany i dokarmiany Mąką i wodą źródlaną, zrobiony według przepisu na zakwas z mąki pszennej z miodem.
Takich chlebków, którymi pachnie w całym domu żyzę wszystkim.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz