Niedzielne lenistwo wymuszają dzisiejsze niespodziewane roztopy. Szycie, jak zwykle w niedzielę odłożone na bok. Ulice, po których płyną strumyki otoczone przez rozjeżdżoną i rozdeptaną szarą maź oraz padający deszcz zniechęcają do spacerów i wychodzenia z domu. Rodzina snuje się po domu czytając po trochu gazety i książki. Dzieci trochę się nudzą, ale wyciągnęły gry planszowe i karty. Pogaduchy przy obiedzie przeciągnęły się aż do popołudniowej herbatki.
W takie dni tęsknimy do lata i słońca. Do lasu i przestrzeni zielonych po horyzont.
Ale najpierw będziemy się cieszyć śpiewem ptaków od świtu nawołujących się nawzajem - czasami - nawet w mieście śpiewają tak głośno, że budzą nas o świcie mimo zamkniętych okien. Ta pora roku już niedługo, a ja już nie mogę się doczekać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz