piątek, 3 lutego 2012

Szmaciany króliczek


Dziś powrót do dzieciństwa.
Miałam kiedyś szmacianą lalkę. Pamiętam ją słabo i to jako  bardzo już spraną i nadwyrężoną. Dobrze za to pamiętam uczucia jakimi ją darzyłam. Szmacianka to sama przyjemność tulenia... Tymczasem przyszedł mi do głowy króliczek więc powstał ze starej szmatki „prototyp” - ot tak, żeby wiedzieć, czy potrafię. No i okazuje się, że TAK!
Powstała wersja 1.0 - do dopracowania. Pyszczek muszę jeszcze udoskonalić...

Siedzi sobie maluch na starym kredensie pełnym różności, rzeczy niemodnych, czasami mało użytecznych, ale za to pełnych wspomnień..., a z tyłu kryją się naleweczki.
Zwierzaczek tymczasowo wypchany, zostanie rozpruty i użyty do zrobienia szablonu wersji 1.1. panny króliczki. Dopracować trzeba oczka i uśmiech. Musi wypięknieć zanim założy sukienki, które już powstają w mojej głowie.
Dziś odkryłam, że pasmanteria jest skarbnicą kolorowych piórek. Aż się prosi żeby ich użyć do czegoś ładnego.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz