piątek, 24 lutego 2012

Popiół i zajączek

Kiedy mroziło nam nosy i uszy ciężko było wyjść z domu. Teraz, kiedy wszystko się roztapia, jest jeszcze gorzej. I jak tu zadowolić ludzi? Moja ulica jest płynącym potokiem przemiennie z bagienną czeluścią. I wcale nie mieszkam na wsi. Moja wymarzona wieś ma ulice utwardzone. A tu mamy miasto wojewódzkie i błoto po kostki.
Środowe posypanie popiołem budzące refleksje nad marnością życia budzi w nas także myśl o rychłym odrodzeniu. Taka subtelne nadzieja na radość, która sama staje się radością w oczekiwaniu na zmartwychwstanie - także przyrody. To pora roku, która cieszy nas narodzinami zwierząt i młodymi w ptasich gniazdach. Jak napisałam, ta zapowiedź wiosny podsunęła mi pomysł wykonania przytulastego zajączka.

Miał być z grzechotką w brzuszku - jest przeznaczony dla maleńkiej damy, ale praktyczna strona życia zwyciężyła - zabawkę trzeba będzie prać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz