poniedziałek, 20 lutego 2012

Lalka u fryzjera

Odwilż i dodatnie temperatury przyniosły ze sobą katar i gorsze samopoczucie. Łamanie w kościach skutecznie odebrało mi możliwość wyjazdu i wzięcia udziału w oczekiwanym kursie ikonopisania.
Cóż, żal, ale może jeszcze kiedyś nadarzy się okazja.
Tymczasem igła robi co chce, a siedzenie przy maszynie do szycia stało się bardzo męczące.
Udało mi się jednak mojej „Madame”  przyszyć i przystrzyc włosy.
 Teraz jako „door doll” z wyniosłą miną oznajmia światu „Nie Przeszkadzać”.
Lalka ma stanik z bordowego aksamitu, rękawy z koronki, a spódnicę z cieniusieńkiej czarnej bawełny. Pod spodem krynolina z bawełnianych tasiemek i satynowej wstążki z usztywnieniem.
Ciągle leży w pudełku pełna zadumy główka kolejnej lali.
Teraz jednak czeka mnie przygotowanie niespodzianki dla gości, których oczekuję w przyszłym tygodniu.
Nawet się nie obejrzymy kiedy nadejdzie Wielkanoc. Myślę więc, że powinno to być „coś na temat”. Na razie leżę i łykam witaminki czekając na koniec bólu wszystkich „zawiasów” i na to, co wyniknie z kataru.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz