sobota, 11 lutego 2012

Marzenia o ogrodzie

Czas mija bardzo niepostrzeżenie, kiedy siedzi się z igłą w ręku. Codzienne prace domowe nieustępliwie wołają o ich wykonanie, a domownicy domagają się jedzenia. Chociaż dzieci we wszystkich pracach są bardzo pomocne, to nieodzowna jest moja obecność. Spędziliśmy dziś w kuchni trochę czasu osładzając sobie mroźny dzień słodkim wypiekiem. To praca zespołowa – mama nadzoruje, córka waży i odmierza, najmłodszy syn ugniata i miesza – bardzo to lubi, a średni podjada i wylizuje.
 Za namową córki powstał jeszcze – robiony przez kilka dni małymi kroczkami – taki pluszaczek:
Wzór został wyszperany w internecie. Całość szyta wyłącznie ręcznie, gdyż maleńkim elementom z elastycznej dzianiny maszyna zupełnie dawała rady. Uśmiechnięty stworek będzie „HumoroPoprawiaczem” na biurku córy.

Cały organizm domaga się wiosny! Rano ptaszki, na świerkach rosnących przy domu, urządziły prawdziwy koncert. Mnie zas snują się po głowie wspomnienia [a może plany?] ogrodniczych prac wykonywanych o tej porze roku. Tak, tak – to zawsze był ostatni moment na wysianie pomidorów. Stały potem rzędy doniczek na wszystkich domowych parapetach i czekały na maj. Wielką satysfakcją było oglądanie jak rosną dalej w ogrodzie. A potem owocują. Chociaż pracy z przetworami było multum, całą zimę mogliśmy wspominać lato, zajadając się zupą pomidorową.
Tego smaku nie zastąpi żaden, nawet najlepszy, koncentrat kupiony w sklepie.
Ogród mi się marzy! Permakulturowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz