środa, 1 lutego 2012

Słodkie bułeczki

Dziś w natchnieniu upiększania (i ułatwiania) życia powstał mały drobiazg:

poduszeczka na igły. Może wreszcie przestanę wbijać igły w szpulki nici …Małe, a cieszy.




Leżą u mnie w domu kupony materiałów sprzed lat. Kupione w czasach, kiedy w sklepach wielu rzeczy brakowało. Szyło się z nich ubrania, piżamy, pościele...
Wiele z nich nie doczekało przetworzenia, za to teraz są niepowtarzalne i nie do dostania w sklepach. Cóż za źródło  inspiracji...

A to już wybryk kulinarny. Słodkie bułeczki... niebo w gębie.




Przez wiele lat myślałam, że nie potrafię upiec ciasta drożdżowego...
Jednego razu odważyłam się spróbować – i okazało się, że to najłatwiejsza rzecz na świecie.
Sekret tkwi w odpowiednim potraktowaniu tych żywych drobinek, które sprawiają, że ciasto jest puszyste. Ja zawsze rozpuszczam je w odrobinie letniego mleka osładzając im życie. Wywdzięczają się swoją pracą w robieniu milionów babelków w cieście... Mniam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz